Dlaczego osiągnięcie „zerowego długu” może być szkodliwe dla gospodarki kraju?
Nikt nie lubi być dłużny pieniądze, to prawda. Eksperci twierdzą jednak, że jeśli chodzi o kraj o zdrowych finansach, pożyczanie pieniędzy na inwestycje i pobudzenie wzrostu gospodarczego jest dobrą strategią.
Wręcz przeciwnie, gdyby zamożne kraje, takie jak Norwegia, Szwecja czy Szwajcaria – których poziom zadłużenia jest bardzo niski – nie zaciągały pożyczek na rynkach finansowych, straciłyby szansę na dalszy rozwój i stałyby się jeszcze bogatsze.
Posiadanie długu nie jest samo w sobie czymś złym czy dobrym. Zależy to od kraju i warunków finansowania, jakie może uzyskać. Dla krajów o wysokich oszczędnościach, niskich deficytach i uporządkowanych rachunkach fiskalnych „zerowy dług” nie jest aspiracją. Nie jest to również rozwiązanie dla firmy poszukującej środków finansowych na dalszy rozwój.
Inaczej jest w przypadku osoby, firmy czy państwa, które znalazły się w spirali długów z powodu spłacanych odsetek. Jeśli jesteś na skraju bankructwa, Twoim największym marzeniem jest mieć „zerowy dług”. Największe gospodarki mogą jednak wytrzymać gigantyczny poziom zadłużenia, ponieważ ostatecznie rynki mają do nich zaufanie, a jeśli ich rating kredytowy jest dobry, dług publiczny nie spędza im snu z powiek.
Wystarczy spojrzeć na Japonię, trzecią co do wielkości gospodarkę po Stanach Zjednoczonych i Chinach, a zarazem najbardziej zadłużony rozwinięty kraj na świecie. Dług publiczny tego kraju wynosi 256% produktu krajowego brutto (PKB). Czy kraj ten jest bliski bankructwa? Nie. Zasadniczo dlatego, że reszta świata ma zaufanie do stabilności kraju, a jego rating kredytowy jest dobry.
Niezwykły dzień, w którym Stany Zjednoczone miały „zerowy dług”.
Stany Zjednoczone, których skumulowany dług wynosi 133% PKB, nadal cieszą się międzynarodowym zaufaniem, a obligacje skarbowe są uważane za jedną z najbezpieczniejszych przystani dla kapitału inwestorów w obliczu niestabilności, jak ma to miejsce obecnie w związku z kryzysem na Ukrainie. Choć prawdą jest, że w 1835 roku Stany Zjednoczone postanowiły spłacić wszystkie swoje zobowiązania finansowe, osiągając „zerowy dług”, świat od tamtego czasu zmienił się tak bardzo, że żaden rozsądny prezydent nie rozważałby ponownego podjęcia takiej decyzji.
Inną kwestią jest tocząca się w kraju dyskusja polityczna na temat wysokości zadłużenia i jego szkodliwości dla gospodarki, zwłaszcza teraz, gdy zadłużenie USA gwałtownie wzrosło z powodu zwiększonych wydatków publicznych na pakiety ratunkowe mające złagodzić skutki pandemii. I to jest właśnie jedna z najważniejszych debat na świecie: w jaki sposób kraje będą teraz musiały stawić czoła wyzwaniu, jakim jest ograniczenie wydatków fiskalnych w obliczu szalejącej fali inflacji i przewidywanego na ten rok powolnego wzrostu gospodarczego.
Jaki poziom zadłużenia jest do zaakceptowania?
To zależy od każdego kraju. Według najnowszych danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) dług netto Argentyny wynosi 102% i choć jest niższy niż w Stanach Zjednoczonych, to poziom ryzyka jest zupełnie inny. Po drugiej stronie medalu znajdują się kraje pogrążone w nędzy, takie jak Afganistan czy Haiti, w których dług publiczny jest bardzo niski, ale nie jest to oznaką dobrej sytuacji gospodarczej.